Кирилл Харитонов
Dwunastu braci, wierząc w sny... ― Двенадцать братьев, веря в сны...
DZIEWCZYNA
Władysławowi Jaroszewiczowi, Jego entuzjastycznym zapałom dla dzieł twórczych i szczerym wyczuciom czarów poetyckich
Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.
I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie…
Mówili o niej: „Łka, więc jest!” – I nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat – i świat zadumał się w tej chwili…
Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?
„O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!” –
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.
Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!
Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną…
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!
Lecz cienie zmarłych – Boże mój! – nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas – i tylko młot inaczej dzwoni…
I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?
„O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!” –
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.
Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera…
I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!…
I znikła treść – i zginął ślad – i powieść o nich już skończona!
Lecz dzielne młoty – Boże mój – mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!
Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?
„O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!” –
Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.
I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem – nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!
Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko – głos, i nic nie było oprócz głosu!
Nic – tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?
Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.
I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?
Napój cienisty (1936)
Bolesław Leśmian Болеслав Лесьмян
ДЕВУШКА
Владиславу Ярошевичу, Его энтузиастическому рвению к творческой работе и искреннему чувству поэтической магии
Двенадцать братьев, веря в сны, нашли стену мечты кромешной,
А за стеной был слышен плач — девичий голос безутешный.
Им голос девушки был мил, они её воображали,
Угадывая прелесть губ, что издавали звук печали…
«Раз плачет, значит есть она!» — твердили, крестное знаменье
Верша над миром всем, и мир задумался вдруг на мгновенье.
И молотами в их руках был тишины покой расколот,
И не могла слепая ночь понять, где человек, где молот.
«О, сокрушим гранит скорей, чем смерть возьмет Её в объятья» —
Двенадцатый промолвил брат своим одиннадцати братьям.
Но был напрасен братьев труд, напрасен сил был дар усердный,
И прахом пали их тела, сна соблазнительного жертвой.
Крошатся кости, тлеет плоть, бледнеют лица, руки слабнут…
Они почили в один день, и ночь одна им вечной славой!
Но тени умерших — Мой Бог! — сжимают молоты в ладонях!
Иное время лишь течёт и по-другому молот стонет…
Грохочет он вперед и вверх, круша стены гранитный холод!
И не могла слепая ночь понять, где тень здесь, а где молот.
«О, сокрушим гранит скорей, чем смерть возьмёт Её в объятья» —
Двенадцатая молвит тень своим одиннадцати братьям.
Иссякла жизнь и у теней, тень с мраком биться не готова.
И снова умерли они, ведь смерти никогда не вдоволь…
Не вдоволь и всегда не так, как тот, кто умирает, хочет…
И от теней нет ни следа, рассказ и них уже окончен.
Но молоты — О боже мой! — не поддаются скорби бренной,
Сами собой крушат гранит, сами собой грохочут в стену.
Гремят во тьме и в свете дня и пот людской ручьями пролит.
Знать не могла слепая ночь, чем иногда бывает молот.
«О, сокрушим гранит скорей, чем смерть возьмет Её в объятья» —
Молот двенадцатый сказал своим одиннадцати братьям.
И рухнула тогда стена, и гром промчался по долине,
А за стеною — ни души. И девушки там нет в помине.
Там не было ни глаз, ни губ и ни девичьей доли горькой.
А был всего лишь голос там, один лишь голос был, и только.
Лишь только плач и скорбь, и мрак, и неизвестность без просвету.
Таков уж мир, недобрый мир! Ну почему иного нету?
Коль скоро лживы были сны, коль чудо мнилось так недолго,
Рядами молоты легли во знак исполненного долга.
И вспыхнул ужас в тишине, и небо стало пустотою.
Зачем глумишься ты над ней? Она глумится ль над тобою?
Перевод с польского: Владимир Штокман